-Ty nie jesz mięsa?
-Nie
-To co ty w takim razie jesz?!
-Wszystko oprócz mięsa!
Tak mniej więcej wyglądają moje dialogi z ludźmi, którzy nie mogą się nadziwić, że nie jem mięsa. Ludzie jedzący mięso nie są w stanie sobie wyobrazić, że można żyć nie spożywając zabitych zwierząt. Niejedzenia mięsa jest dla nich czymś, co zupełnie wykracza poza granicę ich percepcji. Zupełnie tego nie rozumiem. Wegtarianizm jest dla mnie czymś tak naturalnym, że czasami sam w trakcie takich rozmów sobie przypominam, że jestem wegetarianinem. Kiedy ludzie się mnie pytają, czy nigdy mnie nie ciągnęło do mięsa, to z zadziwieniem na nich patrzę, skanuję pamięć i stwierdzam, że nie. No bo czemu miało by mnie ciągnąć?
Jeszcze większy szok ludzie przezywają, gdy dowiadują się, że nasze dzieci nigdy mięsa nie jadły i nie jedzą. -No jak to?! Dajcie im chociaż jakiś wybór! To jedno z głupszych stwierdzeń z jakimi się spotykam. Wybór między czym? Między przyczynaniem się do potwornej zbrodni na zwierzętach hodowlanych i spożywaniu niezdrowego pokarmu w postaci ich ciał, a spożywaniu zdrowych warzyw, owoców i czasem nabiału? Dziś dzień ci, co uważają wegetarianizm jako szkodliwą dietę są zwyczajnymi nieukami. Już wiele lat temu nauka dowiodła, że wegetarianizm jest bardzo dobrą opcją żywieniową dla ludzi w każdym wieku. Zatem zwyczajowo nie wdaję się w dyskusję z mięsożercami, a grzecznie odsyłam ich do nauki. Choć w stu procentach jestem przekonany do wegetarianizmu jako naturalnej diety człowieka, to jakoś niespecjalnie staram się wszystkim dyskutantów w rozmowi przekonywać. Jeśli ktoś ciekawy, zainteresowany tematem to i owszem- wyjaśnię, poopowiadam, ale jak ktoś chce dyskutować, to niestety nie ze mną. Choć niekiedy, jeśli ktoś zacięty, wdam się w dyskusję na argumenty.
Zdecydowana większość wegetarian, zamieniła swoją mięsożerną dietę na roślinną z powodów etycznych. Okrutnie zabijanie zwierzęt, hodowanie ich w katorżniczych warunkach to dla ludzi inteligentych i wrażliwych powody wystarczające, żeby nie jedząc mięsa nie przyczyniać się do tej okrutnej zbrodni na miliardach zwierząt. Są też tacy, dla których mięso jest po prostu nieestetyczne. Trup na talerzu jest dla nich czymś tak bardzo obrzydliwym, że aż... ciężkostrawnym. Wielu ludzi, przeważnie w wieku starszym, przechodzi na wegetarianizm z przyczyn zdrowotnych- niedrożne żyły, zbyt duże ciśnienie, obumarła wątroba etc. Dla nich wegetarianizm jest dietą zdrowotną w każdym tego słowa znaczeniu. Inną grupą są ludzie rezygnujący z mięsa z powodów religijnych, ale osobiście zaliczyłbym ich do tej pierwszej grupy.
Tak naprawdę za spożywaniem mięsa nie stoją inne argumenty poza jednym- żywieniowy nawyk. Już dawno temu stwierdzono, że białko roślinne jest tak samo lub bardziej wartościowe jak białko pochodzenia zwierzęcego. Dieta bogata w warzywa, owoce czy nabiał jest wystarczająca dla prawidłowego rowoju człowieka. W pełni zaspokaja zapotrzebowanie organizmu na wszelkiego rodzaju składniki odżywcze. Odpowiednie skomponowanie jadłospisu, umożliwia nam dostarczenie organizmowi wszystkiego tego, czego mu potrzeba.
Wszelkie mity o ważności białka i jego częstszym i wartościowszym występowaniu w mięsie można już dziś włożyć między bajki. W roślinach strączkowych znajdują się podobne ilości białka, podobnie łatwo przyswajalnego jak w mięsie. De facto mięsne białko nie jest tak bardzo łatwo przyswajalne jak to się powszechnie sądzi. Niedobór aminokwasów: tryptofanu, metioniny i waliny w mięsie dyskwalifikuje je jako pełnowatościowy pokarm białkowy. Inną rzeczą jest przestarzałe myślenie, że przeciętnie człowiek potrzebuje nawet do 200 gram białka dziennie, co jest absolutną bzdurą, gdyż najnowsze badania jasno wskazują, że zapotrzebowanie na białko mieści się w granicach od 30-60 gram dziennie. Jednakże obecnie nie dość, że wiadomo jest iż ludzie potrzebują znacznie mniej białka niźli sądzono to kilkadziesiąt lat temu, to w dodatku przeciętny człowiek zachodni spożywa kilku/kilkunastokrotnie więcej mięsa niż kilkadziesiąt lat temu. Dziś jada się mięso na śniadanie, obiad i kolację, a i pomiędzy nimi jeszcze jakąś mięsną przekąskę. Nawet sałatki w restauracjach są w większości okraszone mięsem.
Kiedy już nauka obaliła mity związane z niedoborem białka w wegetariańskiej diecie, wymyślono kolejny mit o witaminie B12. Ale już dzisiaj dość powszechnie wiadomo, że wegetarianie choć może i bardziej podatni na niedobór tej witaminy, doskonale sobie z tym problemem radzą. Jako, że witamina B12 jest potrzebna nam w dosłownie nikłych ilościach, to najzwyczajniej jest ona produkowana w organiźmie. Podobnie jak u innych roślinożernych zwierząt, których rzekomo mięso jest bogat w witaminę B12. Ot, kolejny mit obalony.
Obalanie mitów dotyczących wegetarianizmu to obszerny temat na książkę, czy nawet całą serię, dlatego też, nie będę się tutaj rozpisywał o tym jak wegetarianie dostarczają żelazo, magnez, potas i inne ważne dla życia pierwiastki. Zresztą wiele świetnych książek już na ten temat powstało i ich autorzy w rzetelny sposób obalili wszelkie zakłamania na temat "szkodliwości" wegetarianizmu. Jedną z najlepszych pozcji o wegetarianniźmie jak dla mnie jest "Zmierzch świadomości łowcy" Marii Grodeckiej. Jest to lektura, którą każdy interesujący się wegetarianizmem powinien przeczytać i mieć w swojej biblioteczce.
Na świecie panuje kult obżarstwa, obejmujący wszystkie grupy wiekowe, z młodzieżą włącznie. Ekspansja fastfoodowych sieci stworzyła swojego rodzaju trend kulturowy wśród młodziezy, dla której spotkanie się w barze fastfoodowym jest czymś niemal rytualnym. To rodzi społeczną schizofrenię, gdyż w czasach, w których panuje ogólny trend ku zwiększeniu higieny życia, ludziom dziwnie nie przeszkadza, że zjadają mięso produkowane w strasznie złych warunkach. Zwierzęta, które całe zycie spędzają w swoich odchodach, powstrzumujące oddawanie fekaliów, są podawane ludziom w formie zmielonego kotleta czy zapakowanego fileta. Najdziwniejsze jest jednak to, że gdyby zaproponować mięsożercom zwiedzenie rzeźni czy hodowli zwierząt, to pewnie większość z nich by odmówiła. To jest ciężki objaw schizofrenii, która stała się normą życiową dla wielu ludzi niestety.
Paul McCartney powiedział, że: gdyby rzeźnie miały szklane ściany, to każdy byłby wegetarianienem". Na pewno nie każdy, bo sam spotkałem wielu, dla których zabicie zwierzęcia jest czymś naturalnym i nie widzą w tym nic złego, ale na pewno znaczna część mięsożerców przeszłaby na wegetarianizm. Osobiście już dawno pozbyłem się naiwnego myślenia, że każdy człowiek jest wrażliwy i wystarczy mu tylko stworzyć odpowiednie warunki by jego wrażliwość sie zamanifestowała. Dlatego też daleki jestem od usilnego nawracania na wegetarianizm każdego mojego rozmówcy, gdyż wiem, że wegetarianizm jest ideą dla awangardy ludzkości. A do tej nie każdemu jest dane należeć. Jakkolwiek wyniośle to brzmi- tak niestety jest.
-Nie
-To co ty w takim razie jesz?!
-Wszystko oprócz mięsa!
Tak mniej więcej wyglądają moje dialogi z ludźmi, którzy nie mogą się nadziwić, że nie jem mięsa. Ludzie jedzący mięso nie są w stanie sobie wyobrazić, że można żyć nie spożywając zabitych zwierząt. Niejedzenia mięsa jest dla nich czymś, co zupełnie wykracza poza granicę ich percepcji. Zupełnie tego nie rozumiem. Wegtarianizm jest dla mnie czymś tak naturalnym, że czasami sam w trakcie takich rozmów sobie przypominam, że jestem wegetarianinem. Kiedy ludzie się mnie pytają, czy nigdy mnie nie ciągnęło do mięsa, to z zadziwieniem na nich patrzę, skanuję pamięć i stwierdzam, że nie. No bo czemu miało by mnie ciągnąć?
Jeszcze większy szok ludzie przezywają, gdy dowiadują się, że nasze dzieci nigdy mięsa nie jadły i nie jedzą. -No jak to?! Dajcie im chociaż jakiś wybór! To jedno z głupszych stwierdzeń z jakimi się spotykam. Wybór między czym? Między przyczynaniem się do potwornej zbrodni na zwierzętach hodowlanych i spożywaniu niezdrowego pokarmu w postaci ich ciał, a spożywaniu zdrowych warzyw, owoców i czasem nabiału? Dziś dzień ci, co uważają wegetarianizm jako szkodliwą dietę są zwyczajnymi nieukami. Już wiele lat temu nauka dowiodła, że wegetarianizm jest bardzo dobrą opcją żywieniową dla ludzi w każdym wieku. Zatem zwyczajowo nie wdaję się w dyskusję z mięsożercami, a grzecznie odsyłam ich do nauki. Choć w stu procentach jestem przekonany do wegetarianizmu jako naturalnej diety człowieka, to jakoś niespecjalnie staram się wszystkim dyskutantów w rozmowi przekonywać. Jeśli ktoś ciekawy, zainteresowany tematem to i owszem- wyjaśnię, poopowiadam, ale jak ktoś chce dyskutować, to niestety nie ze mną. Choć niekiedy, jeśli ktoś zacięty, wdam się w dyskusję na argumenty.
Zdecydowana większość wegetarian, zamieniła swoją mięsożerną dietę na roślinną z powodów etycznych. Okrutnie zabijanie zwierzęt, hodowanie ich w katorżniczych warunkach to dla ludzi inteligentych i wrażliwych powody wystarczające, żeby nie jedząc mięsa nie przyczyniać się do tej okrutnej zbrodni na miliardach zwierząt. Są też tacy, dla których mięso jest po prostu nieestetyczne. Trup na talerzu jest dla nich czymś tak bardzo obrzydliwym, że aż... ciężkostrawnym. Wielu ludzi, przeważnie w wieku starszym, przechodzi na wegetarianizm z przyczyn zdrowotnych- niedrożne żyły, zbyt duże ciśnienie, obumarła wątroba etc. Dla nich wegetarianizm jest dietą zdrowotną w każdym tego słowa znaczeniu. Inną grupą są ludzie rezygnujący z mięsa z powodów religijnych, ale osobiście zaliczyłbym ich do tej pierwszej grupy.
Tak naprawdę za spożywaniem mięsa nie stoją inne argumenty poza jednym- żywieniowy nawyk. Już dawno temu stwierdzono, że białko roślinne jest tak samo lub bardziej wartościowe jak białko pochodzenia zwierzęcego. Dieta bogata w warzywa, owoce czy nabiał jest wystarczająca dla prawidłowego rowoju człowieka. W pełni zaspokaja zapotrzebowanie organizmu na wszelkiego rodzaju składniki odżywcze. Odpowiednie skomponowanie jadłospisu, umożliwia nam dostarczenie organizmowi wszystkiego tego, czego mu potrzeba.
Wszelkie mity o ważności białka i jego częstszym i wartościowszym występowaniu w mięsie można już dziś włożyć między bajki. W roślinach strączkowych znajdują się podobne ilości białka, podobnie łatwo przyswajalnego jak w mięsie. De facto mięsne białko nie jest tak bardzo łatwo przyswajalne jak to się powszechnie sądzi. Niedobór aminokwasów: tryptofanu, metioniny i waliny w mięsie dyskwalifikuje je jako pełnowatościowy pokarm białkowy. Inną rzeczą jest przestarzałe myślenie, że przeciętnie człowiek potrzebuje nawet do 200 gram białka dziennie, co jest absolutną bzdurą, gdyż najnowsze badania jasno wskazują, że zapotrzebowanie na białko mieści się w granicach od 30-60 gram dziennie. Jednakże obecnie nie dość, że wiadomo jest iż ludzie potrzebują znacznie mniej białka niźli sądzono to kilkadziesiąt lat temu, to w dodatku przeciętny człowiek zachodni spożywa kilku/kilkunastokrotnie więcej mięsa niż kilkadziesiąt lat temu. Dziś jada się mięso na śniadanie, obiad i kolację, a i pomiędzy nimi jeszcze jakąś mięsną przekąskę. Nawet sałatki w restauracjach są w większości okraszone mięsem.
Kiedy już nauka obaliła mity związane z niedoborem białka w wegetariańskiej diecie, wymyślono kolejny mit o witaminie B12. Ale już dzisiaj dość powszechnie wiadomo, że wegetarianie choć może i bardziej podatni na niedobór tej witaminy, doskonale sobie z tym problemem radzą. Jako, że witamina B12 jest potrzebna nam w dosłownie nikłych ilościach, to najzwyczajniej jest ona produkowana w organiźmie. Podobnie jak u innych roślinożernych zwierząt, których rzekomo mięso jest bogat w witaminę B12. Ot, kolejny mit obalony.
Obalanie mitów dotyczących wegetarianizmu to obszerny temat na książkę, czy nawet całą serię, dlatego też, nie będę się tutaj rozpisywał o tym jak wegetarianie dostarczają żelazo, magnez, potas i inne ważne dla życia pierwiastki. Zresztą wiele świetnych książek już na ten temat powstało i ich autorzy w rzetelny sposób obalili wszelkie zakłamania na temat "szkodliwości" wegetarianizmu. Jedną z najlepszych pozcji o wegetarianniźmie jak dla mnie jest "Zmierzch świadomości łowcy" Marii Grodeckiej. Jest to lektura, którą każdy interesujący się wegetarianizmem powinien przeczytać i mieć w swojej biblioteczce.
Na świecie panuje kult obżarstwa, obejmujący wszystkie grupy wiekowe, z młodzieżą włącznie. Ekspansja fastfoodowych sieci stworzyła swojego rodzaju trend kulturowy wśród młodziezy, dla której spotkanie się w barze fastfoodowym jest czymś niemal rytualnym. To rodzi społeczną schizofrenię, gdyż w czasach, w których panuje ogólny trend ku zwiększeniu higieny życia, ludziom dziwnie nie przeszkadza, że zjadają mięso produkowane w strasznie złych warunkach. Zwierzęta, które całe zycie spędzają w swoich odchodach, powstrzumujące oddawanie fekaliów, są podawane ludziom w formie zmielonego kotleta czy zapakowanego fileta. Najdziwniejsze jest jednak to, że gdyby zaproponować mięsożercom zwiedzenie rzeźni czy hodowli zwierząt, to pewnie większość z nich by odmówiła. To jest ciężki objaw schizofrenii, która stała się normą życiową dla wielu ludzi niestety.
Paul McCartney powiedział, że: gdyby rzeźnie miały szklane ściany, to każdy byłby wegetarianienem". Na pewno nie każdy, bo sam spotkałem wielu, dla których zabicie zwierzęcia jest czymś naturalnym i nie widzą w tym nic złego, ale na pewno znaczna część mięsożerców przeszłaby na wegetarianizm. Osobiście już dawno pozbyłem się naiwnego myślenia, że każdy człowiek jest wrażliwy i wystarczy mu tylko stworzyć odpowiednie warunki by jego wrażliwość sie zamanifestowała. Dlatego też daleki jestem od usilnego nawracania na wegetarianizm każdego mojego rozmówcy, gdyż wiem, że wegetarianizm jest ideą dla awangardy ludzkości. A do tej nie każdemu jest dane należeć. Jakkolwiek wyniośle to brzmi- tak niestety jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz